O naczyniach z wykopaliska archeologicznego…

Odcinek 1️– Mikroskop i wady produkcyjne

Mikroskop to bardzo ciekawe urządzenie, bo pozwala na ujrzenie świata z bliska, w powiększeniu. Podobnie jak lornetka czy teleskop przybliża obraz tego, co niewidoczne. Pierwsze spojrzenia badaczy patrzących przez szkiełka mikroskopów i lunety na pewno musiały na nich robić niesamowite wrażenie.

Podobnie w moim przypadku, pierwsze obrazy jakie ukazały mi się po spojrzeniu przez mikroskop na nasze porcelitowe naczynia, ukazały dziwne struktury podobne do odległych i niezbadanych planet. Masywy górskie i dziwne formacje skalne w wadach produkcyjnych czy ukryte piękne perły, stworzone podczas pożaru. Niektóre barwne układy rdzy przypominają przypalony sos czy jajecznicę, a inne z kolei rozmazaną farbę na płótnie malarza.

Jest też grupa naczyń z Chodzieży, która była podczas okupacji wykonywana w przejętym przez hitlerowskie Niemcy Zakładzie Porcelany, zwanym od tamtej pory Porzellan und Steingutfabrik A.G. in Kolmar. Bąbelki powietrza połyskują w świetle lampy mikroskopu na tle czarnych powierzchni sygnatur. Sygnatury te były inne niż wszystkie, albowiem zawierały wizerunek orła ze swastyką, mieczem z ostrzem ku górze i niemiecką nazwą miasta – Kolmar. Były one znakami informującymi, że naczynie owo było wykonane na potrzeby hitlerowskiego wojska – Wehrmachtu i Luftwaffe. O ile w przypadku porcelany chińskiej, której proces wyrobu opisywałam Państwu nie tak dawno, czy naczyń wykonywanych w Persji, nie wiadomo kim byli ludzie je wykonujący (poza bardzo nielicznymi przypadkami naczyń sygnowanych), tak tutaj w przypadku naczyń z Chodzieży wiedza ta jest możliwa do odtworzenia, albowiem w Archiwum Państwowym w Poznaniu (Oddział w Pile) znajduje się księga płac z 1940 roku, a więc z tego, w którym naczynia z wykopaliska archeologicznego z zeszłego roku były produkowane. Niebawem mam nadzieję poznać ich imiona i nazwiska. Na razie wiadomo mi, że byli to pracownicy przymusowi, a więc zastanawia mnie, co czuli, gdy stawiali stemple ze swastykami? Przymus pracy w miejscu dla siebie wrogim sprawia, że i wady produkcyjne nabierają innego znaczenia, bo presja czasu uniemożliwiała poprawne przygotowanie materiałów. Wady te są piętnem, które odcisnęli na naczyniach. To ich palce, które odrętwiały podczas wykonywania tej samej czynności i uniemożliwiły poprawne doszkliwienie naczynia zostawiając gołe bezszkliwne plamy, to grudki substancji, które zabarwiły okoliczne szkliwo na kolor brązowy, zapewne znajdujące się w pośpiechu przygotowywanym szkliwie, to wreszcie spękane czerepy, które uległy uszkodzeniu podczas wypalania.

Takie spojrzenie na wady produkcyjne zmusza do refleksji nad tym, co jest wadą. Pierwotnie w Chinach wada produkcyjna, jaką było spękanie szkliwa zwane krakelurą, oczywiście nie była ceniona. Dopiero w czasach dynastii Song (960-1279) uznano ją za niezwykłą ozdobę i zaczęto tworzyć piękne naczynia przypominające swą siatką spękań strukturę poważanego w tej kulturze nefrytu. Dodatkowo, wypełniano też spękania tuszem by jeszcze bardziej je uwidocznić. Powstaje więc pytanie – czy Chińczykom i Japończykom (w przypadku kintsugi) kompletnie odbiło z tymi wadami, żeby je tak uwidaczniać? Nie, raczej nie odbiło, lecz po prostu w kulturach tych wie się, że wady coś, co każdy z nas ma. Są nieuniknione. Nie ma człowieka bez skazy, tak jak nie ma idealnego naczynia ceramicznego, które nie ma ani milimetra niedomalowanej części powierzchni. Ludzka ręka malująca dekoracje na ceramice, mimo że wiedziona przez jego szkiełko i oko jest omylna i tym właśnie różni się od naklejanej na współczesne naczynia taniej kalkomanii. Pod koniec dnia wybór zawsze zależy od odbiorcy, w którym naczyniu zrobi sobie ulubioną herbatę – w luksusowej filiżance z Sèvres, czy w japońskiej czarce z nierównymi ściankami, typowej dla ceremonii picia herbaty, wyglądającej nieco dziwnie i pokracznie dla europejskiego odbiorcy. Zapewniam Państwa, że z obydwu będzie smakować tak samo, albowiem w parzeniu herbaty to woda jest najważniejsza, której ciepło lepiej utrzyma koślawa czarka japońska ze względu na swoje grube ścianki.

W następnych odcinkach mam nadzieję przybliżyć Państwu, kim byli robotnicy z Fabryki Porcelany w okupowanej Chodzieży oraz kolejne ciekawe obiekty widziane szkiełkiem mikroskopu.

✒️ Amelia Macioszek