TEJEMNICE OBRAZÓW

Jan Dziędziora „Posiłek”

Widz przemierzając sale muzealne bardzo często napotyka artefakty zawierające znaki, wyobrażenia mogące wprawić go w zakłopotanie. Te znaki właśnie, które niosą w sobie dozę tajemniczości i wzbudzają w nas pytania – nazywamy symbolami. Patrząc na nie uświadamiamy sobie, że przenoszą nas w świat innych znaczeń czy pojęć. Ten proces – identyfikacji związków pomiędzy znakami, rozumianymi w aspekcie semiologicznym, a ich zawartością znaczeniową w danym obszarze kulturowym – jest podstawą do prawidłowego odczytania treści danego dzieła sztuki. Niestety bardzo często, ze względu na wieloznaczeniowość treści zawartych w symbolach (a także odległości czasowej pomiędzy powstaniem danego artefaktu, a jego analizą oraz interakcji pomiędzy wszystkimi elementami przekazu ikonograficznego) napotykamy na trudności w prawidłowej interpretacji dzieła. Nasze Muzeum w każdej sali, gablocie, a nawet w szufladach wypełnione jest artefaktami zawierającymi ukryte znaczenia. Czasami analiza prowadząca do prawidłowej interpretacji pochłania tygodnie intensywnej pracy. A bywa i tak, że pomimo zaangażowania badaczy przez całe wieki dzieło zachowuje swoją tajemnicę.

W Spichlerzu można obejrzeć m.in. obraz Jana Dziędziory pt.”Posiłek”, którego jednym z głównych elementów jest bochenek chleba z nożem leżącym obok niego.

Bochenek chleba dzisiejszemu widzowi wydaje się banalnym przedmiotem, lecz w pokoleniu Jana Dziędziory wywoływał bardzo głębokie emocje i wspomnienia, stając się symbolem przeżytego czasu. Artysta w dynamicznym procesie tworzenia zdecydował, że chleb nie jest tylko elementem dekoracji do przedstawionej sceny, ale staje się nośnikiem ukrytych treści. Dzisiaj, znając historię życia Jana Dziędziory możemy wyobrazić sobie i odtworzyć znaczenie symboliczne zawarte w tym dziś „banalnym” środku spożywczym. Chleb – jak wszyscy wiedzą – występuje w formie symbolicznej w wielu kulturach i wierzeniach, ale ten z obrazu Jana Dziędziory (będący jakby „ostatnią nadzieją na przetrwanie”) otwiera naszą wyobraźnię na inne pola interpretacji tego bardzo osobistego dzieła malarskiego. Symbol jest więc bytem dynamicznym, zmieniającym bardzo często swoje pole znaczeniowe ukazując z jednej strony względność wartości danej kultury, a z drugiej uzależnienie naszego procesu poznawczego od miejsca i czasu.

Drugim ważnym elementem jest nóż – jedno z najstarszych narzędzi do zbijania rytualnego. Mamy więc dwa symbole: chleb i nóż.

Pytanie, jakie możemy postawić chcąc zrozumieć ten obraz, brzmi: W jaki typ interakcji znaczeniowej mogą wchodzić te dwa przeciwstawne przedmioty? Odpowiedź może okazać się kluczem do jego poprawnej interpretacji.

Wszystkie muzea na świecie wypełnione są obrazami, których odczytanie prawidłowej treści wymaga głębokiej znajomości znaczeń symbolicznych (przedstawianych przedmiotów, postaci, scen etc). Większość widzów stając przed obrazami mistrzów malarstwa wieków średnich ma świadomość, że istnieją ukryte treści tych przedstawień, które dziś są już często niedostępne.

W obrazie Jana Dziędziory wydaję się, że banalne przedmioty życia codziennego są zupełnie pozbawione ukrytych znaczeń. Jednak od czasów Freuda, czy Junga wiemy już, że nasza podświadomość uczestniczy w akcie twórczym, a projekcje wyobrażeń podświadomości twórców są widoczne na obrazach m.in. w formach, kompozycji, czy kolorystyce. Dziędziora jest oszczędny w języku stosowanych środków wyrazu. Ograniczając elementy budowy pola obrazowego koncentruje uwagę widza na tym, co dla artysty jest najważniejsze. Wskazuje – używając noża jako wektora – przedmiot, na który należy przede wszystkim zwrócić uwagę. Nóż sprawuje więc tu funkcję kierunkowskazu i wzmacnia znaczenie (znajdującego się właściwie w centrum obrazu) obiektu, którego biały kolor wyraźnie kontrastuje z resztą malowidła utrzymanego w ciemnych, zimnych kolorach. Postać pochylona nad tym przedmiotem (czyli nad białą misą) ukazana jest na niebieskim, jednolitym tle. Możemy próbować zadać sobie pytanie np. „Kim jest ten mężczyzna?”, jednak rzecz, nad którą przede wszystkim powinniśmy się zastanowić, to: „Dlaczego tło jest niebieskie, a misa biała?”

Kolor biały – jak uczono nas na lekcjach fizyki – powstaje z doskonałego połączenia widma światła, odwołuje się więc do dialektyki Jedności zawierającej Wielość. W obrazach sakralnych biel pojawia się jako symbol niewinności i czystości duchowej biblijnego Raju. Na początku chrześcijaństwa koszule nowo ochrzczonych chrześcijan miały kolor biały, który miał znaczyć oczyszczenie i dawał nadzieję na stan łaski podczas Sądu Ostatecznego. Biały gołąb, na obrazach dawnych mistrzów stawał się Duchem Świętym zwiastującym nadejście Mesjasza.

Malarz celowo umiejscowił scenę na tle ściany o kolorze niebieskim. Kontrast tych dwóch barw – białej i ciemnoniebieskiej – umożliwił mu jeszcze większe podkreślenie misy, nad którą pochyla się postać mężczyzny. Błękit tła odwołuje się do świata duchowego, w którym rzeczy ziemskie, materialne tracą na znaczeniu. Leżąc na pustyni, czy plaży wielu ludzi potrafi godzinami wpatrywać się w bezkresne, błękitne niebo zagłębiając się przy tym w swoją duszę i dokonując refleksji nad istotą życia. Podobnie dzieje się z żeglarzami podziwiającymi błękity przemierzanych mórz. Ludzie pod wpływem tego koloru ulegają często transcendentalnym przemianom, zachodzącym poza ich świadomością. Bardzo często widz, oglądając wybitne dzieło sztuki, odczuwa procesy zachodzące w jego psychice spowodowane kolorami, formami, postaciami itd. lecz nie potrafi ich zwerbalizować. Wiele razy słyszymy w muzeach: „Och jakie to piękne!” albo „Ależ to okropne!”. Lecz kiedy zapytamy widza dlaczego tak sądzi, bardzo często nie potrafi tych emocji wytłumaczyć.

Podobnie jest z obrazem Jana Dziędziory, widz podchodzi i patrzy jakby był zahipnotyzowany. Spojrzenie wędruje od noża w kierunku misy, którą obejmuje lewa dłoń mężczyzny jakby ją chciał chronić. Z tej białej czary, w której wnętrze wpatrzony jest człowiek płynie nadzieja na przetrwanie. A być może nadziei już ten człowiek nie ma.

Świat, który nas otacza pełen jest symboli i ukrytych znaczeń. Aliści najwięcej znajdziemy ich w muzeach – tam, gdzie nieme znaki pozostawione przez artystów otwierają naszą wyobraźnię, a ich odkrycie i poznanie pozwala głębiej zrozumieć naszą rzeczywistość.

Kończąc analizę tego wyjątkowego obrazu warto powrócić do postawionego już wcześniej pytania dotyczącego zajmującej dużą część kompozycji postaci: „Kim jest mężczyzna siedzący przy stole?”.

Postać wtopiona w tło i skoncentrowana na czynności jedzenia tworzy bryłę geometryczną zbliżoną do formy ostrosłupa, którego podstawę tworzą przedramiona i ręce. Wierzchołkiem tej bryły jest głowa. Sylwetka mężczyzny wtapia się w tło – co z jednej strony utrudnia jej identyfikację, lecz z drugiej dodaje tajemniczości. Niektórzy krytycy sztuki widzą w nim spracowanego robotnika, umęczonego komunistycznym reżimem, a w samej postawie Dziędziory doszukują się zalążków buntu politycznego. Inni poszukują m.in. analogii z zesłańcami na Syberię z obrazów Jacka Malczewskiego (a takim i podobnym konceptom nie ma końca, gdyż ostatecznie wszyscy mamy tendencję do poszukiwania znaczeń odpowiadających naszym marzeniom, czy poglądom filozoficzno-politycznym). Obraz ukazuje mężczyznę w sile wieku, bez elementów pozwalających na identyfikację zawodową, czy społeczną. Siedzi sam, przy małym, zbitym z kilku desek stole na tle niebieskiej ściany (być może kolorem odnosząc się do nieba). Oparty rękoma o blat stołu pochyla się nad miską, w której zanurza łyżkę. Tajemnicza, zamknięta w bryle geometrycznej (zbliżonej do piramidy) postać pochyla głowę unikając kontaktu ze światem zewnętrznym. Ten samotny, zamknięty w sobie człowiek jest – być może – ostanim żyjącym członkiem dużej rodziny, która zginęła w odmętach historii (brak odnośników do miejsca i czasu nadaje obrazowi charakter uniwersalny i ponadczasowy). Mężczyzna sprawia wrażenie pozbawionego nadziei i iluzji, które na nowo nadałyby sens jego życiu. Został jakby skazany „sam na siebie”, zatrzymany na chwilę w zadumie szukając odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego?!”. Kim naprawdę był – na zawsze pozostanie tajemnicą.

Artysta należał do pokolenia, które w latach swojej młodości zmagało się z wojennymi okropnościami. Głód i strach przed śmiercią towarzyszyły mu latami. Ta głęboko traumatyczna sytuacja musiała wytworzyć w psychice Dziędziory wrażliwość na wszystkie aspekty życia człowieka związane z jego fizycznym przetrwaniem oraz na relacje międzyludzkie. Uczestniczenie jako „bezradny świadek w zagładzie tysięcy bezbronnych istnień” powodowało refleksję nad sensem ludzkiego życia, a także rodziło pytania o prawdziwą naturę człowieka. W latach powojennych sytuacja ekonomiczna wielu grup społecznych była bardzo trudna i do siebie podobna. Biedzie ekonomicznej towarzyszyła atmosfera nieufności w relacjach międzyludzkich i poczucie straconego czasu (o trudności tej sytuacji opowiadali także m.in. młodzi artyści podczas przygotowywania wystawy w 1955 roku, która przeszła do historii pod nazwą „Arsenał”).

Dziędziora namalował ten obraz w połowie lat 50. pozostawiając świadectwo swojej wyjątkowej wrażliwości na otaczający świat oraz dowód intensywnych przeżyć osobistych, które mogły mieć dla niego głębokie znaczenie egzystencjonalne. Nie wiadomo do jakiego konkretnie okresu jego życia odnosiła się treść tego obrazu, najprawdopodobniej jednak był dla niego swoistą deklaracją – przesłaniem, które postanowił przekazać na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w 1955 roku w Warszawie, której był jednym z inicjatorów.

Oglądając pracę Dziędziory nasuwają się skojarzenia z innymi wybitnymi dziełami – w szczególności z „Myślącym” francuskiego rzeźbiarza Augusta Rodina, czy (niestety znajdującego się za oceanem) płótnem Paula Gauguina pt.”Skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy”. Wielu artystów od wieków stawia sobie filozoficzne pytania dotyczące sensu życia człowieka i związanych z nim problemów, a każde nowe pokolenie twórców musi mierzyć się z odwiecznym dylematem dotyczącym pytań, na które ciągle nikt nie zna odpowiedzi.

Tekst: Krzysztof Jędrzejczak

Fot. Jan Dziędziora „Posiłek” (obraz ze stałej wystawy w filii Spichlerz)